1. Nie wiesz, że Polki są najpiękniejsze na świecie?

Leżałam w parku Pole Mokotowskie, w uszach miałam słuchawki, a oczy zamknęłam. Na nosie miałam przeciwsłoneczne okulary, a pod głową czarny plecak z logo Realu Madryt, który dostałam kilka lat temu od dziadka. Słońce ogrzewało moje ciałko i w obecnej chwili wyglądałam anielsko niewinnie. Tak, pozory mylą. Jaskrawe, zielone spodenki podkreślały moją opaleniznę, która w rzeczywistości nią nie była. To jedynie ciemna karnacja, odziedziczona po babci - Hiszpance. Po raz pierwszy w tym roku miałam okazję poleżeć na słońcu, a nie mam jakiś przyśpieszonych zdolności opalania.
Mój święty spokój pozostałby niezakłócony, gdyby nie dzwonek telefonu. Głośno i wyraźnie rozbrzmiało "Hala Madrid" i wyjęłam iPhone'a z kieszeni. Obudowa była hiszpańską flagą. Może i spędziłam tam zaledwie dwa lata, ale byłam na każde wakacje u chrzestnej w Barcelonie, babcia opowiadała mi jaki to wspaniały kraj, a ja? No, cóż... Mam tylko dwadzieścia lat, a Warszawa jest już piątym miastem, w którym mieszkam, trzecim, w którym jestem samodzielna, ale to właśnie w Hiszpanii zaczęłam naprawdę ŻYĆ.
-Angelika? - zdziwiłam się patrząc na wyświetlacz. - Tak? - odebrałam, bo telefon od mojej siostry to coś niespotykanego. Kontaktujemy się ze sobą, gdy musimy, albo jak przypadkiem usiądę na telefonie i mi się do niej zadzwoni... Tak było tylko raz... ewentualnie dwa!
W tak zwanym międzyczasie wyjęłam papierosa i zapaliłam.
~Cześć! Z tej strony Filip Andrzejewski z Hotelu Mistral Sport z Gniewina, prywatnie chłopak twojej siostry - wytrajkotał mój rozmówca.
-Cześć, miło mi poznać? - usiadłam na ławce i zmarszczyłam brwi. Filip? Angela miała chłopaka, ale nie wiedziałam o nim nic, oprócz tego, że jakiś jest. A tu nagle męski kształt dostał imię!
~Wybacz, że tak z grubej rury, ale czas nas nagli. Chciałbym zaproponować ci pracę w naszym hotelu - wypalił.
-Mnie? Nie pomyliły ci się siostry? - burknęłam.
~Nie - roześmiał się i ten śmiech miał nawet sympatyczny. - Wiem od Angeliki, że przez dwa lata grałaś w piłkę nożną w Hiszpanii, doskonale znasz hiszpański i ponoć maturę z niego zdałaś na sto procent. Podstawę i rozszerzenie.
-Dalej nie łapię - mruknęłam, ale nie powiem, zafascynował mnie. Niewielu się to udaje, bo nie zwykłam słuchać, gdy coś mnie nie interesowało. Nie lubię tracić czasu na pierdoły.
~W naszym hotelu podczas Euro zatrzyma się hiszpańska reprezentacja narodowa. Potrzebujemy tłumacza.
-Tłumacza? Z tego co wiem każda reprezentacja ma swojego - westchnęłam.
~Tak, ma. Tylko moim rodzicom zależy na tym, żeby mieć swojego. Pokazać, że hotel staje na wysokości zadania i takie tam. Nie mam do kogo się zwrócić... no dobra, mam, ale nikt nie spełnia wszystkich wymagań.
-A ja niby spełniam? Dobre! - zaśmiałam się ironicznie.
~To nie są wielkie wymagania, ale trudne do zrealizowania. Szukam kogoś kto grał lub gra w piłkę, mieszkał w Hiszpanii i właśnie tam trenował. Kogoś kto zna się na tych wszystkich piłkarskich terminach, ale nie ze słowników i książek tylko z autopsji.
-Czaję... - pokiwałam głową. - I Angelika poleciła wam mnie, tak?
~Niezupełnie, ale kiedyś wspominała, że grasz w Espanyolu, i podczas wakacji pracowałaś jako tłumacz na stadionach piłkarskich w Walencji i Madrycie. Teraz sobie przypomniałem, a czas nagli...
-Co będę z tego miała?
~Pensję i to nie małą, obecność na wszystkich meczach Hiszpanów, treningach, darmowe zakwaterowanie, możliwość korzystania z całego hotelu...
~Wyślij mi adres SMS-em - wstałam z ławki. - Będę wieczorem.
-Dzięki! Ratujesz mi życie!
~Och, nie ma za co - uśmiechnęłam się słodko. - Pozdrów Angelikę - rozłączyłam się.



W czasie, gdy nasza główna bohaterka wsiadała do tramwaju, jej starsza siostra bliźniaczka, powątpiewająco patrzyła na swojego chłopaka.
-Załatwione! - powiedział zadowolony Filip i ucałował ją w policzek.
-Fifi, ja nie wiem czy to dobry pomysł - mruknęła i wstała. Podeszła do balustrady i popatrzyła na połacie zieleni, które roztaczały się przed nią: boiska, korty tenisowe. Wszystko było własnością hotelu Mistral Sport.
-Czemu? Sama mi opowiadałaś, że Daga mogłaby mieć problemy w Hiszpanii ze wszystkim, ale nie z językiem! Wasza babcia jest Hiszpanką, ciotka tam mieszka... Skarbie, wiesz, że dałbym tobie tą pracę, ale... - objął ją w pasie.
-Nie znam hiszpańskiego w takim stopniu jak Dagmara - powiedziała sucho. - Nikt nie zaprzeczy temu, że przez dwa lata chodziła do liceum w Barcelonie, grała w Espanyolu, pracowała po klubach piłkarskich, ale bajka się skończyła, bo nabawiła się kontuzji. Fakt, że rozmawia z babcią w jej ojczystym języku, co roku jeździ na wakacje do ciotki, właśnie do Barcelony, ale to Dagmara! - westchnęła ciężko. - Fifi, nie znasz jej tak jak ja... - odwróciła się do niego przodem. - Interesuje ją jedynie czubek jej własnego nosa. Niby jesteśmy bliźniaczkami, ale łączy nas jedynie rodzina i ten sam wygląd. Nigdy nie chodziłyśmy razem do klasy, bo ona od małego chciała grać w piłkę, a ja nie. W Krakowie była w sportowej podstawówce, a potem w sportowym gimnazjum. Wyjechała ze mną do Gdańska tylko dlatego, że znalazła tam sportowe liceum! A potem, co? Dowiedziała się, że może dostać stypendium w barcelońskim liceum piłkarskim i zanim się obejrzałam już jej nie było! Pojechała w czerwcu 2009, a do Polski wróciła dopiero we wrześniu 2010! Nie wiem jak dziadek to zrobił, ale złożyła deklarację maturalną, oczywiście w liceum sportowym w Warszawie i kilka dni później była w Barcelonie! Wróciła o kulach, w kwietniu 2011. Nie wiem też co stało się w Hiszpanii, ale nic dobrego. Maturę z polskiego, matmy i wosu ledwo zdała. Z angola miała około osiemdziesięciu procent, a z hiszpańskiego maksa. Mimo to poszła na prywatne studia i znalazła pracę w jakiejś szkółce sportowej. Opowiadałam ci to! - fuknęła zła.
-Angela, ale to nic złego, że od dziecka realizowała swoją pasję.
-To moja siostra i nie powinnam o niej źle mówić, ale... Dagmara nie zrobi niczego co ją nie interesuje. Kiedyś poszła ze mną na piknik naukowy. Usiadła w kącie i przez cały dzień grała w gry na telefonie! - warknęła. - Do tego jest wredna, chamska i ironiczna! Nikt nie wie kiedy znudzi się jej bawienie w tłumacza. Może po dwóch dniach zniknąć a ty zostaniesz tu z całą drużyną!
-Nie może być tak źle... - stracił pewność.
-Może i będzie, a wiesz czemu? - wzięła głęboki oddech. - Bo jeden z piłkarzy, którzy przyjadą to nasz brat cioteczny, Jordi Alba. Nasz problem będzie taki, że Daga go uwielbia i to z wzajemnością. Do tego jest jedną z niewielu osób, które potrafiły nas rozróżnić, gdy byłyśmy ubrane tak samo.
-Sugerujesz mi, że pokażą mi na co ich stać?
-Gorzej, bo dzięki Jordiemu zna wielu piłkarzy z reprezentacji i ku twojej rozpaczy, lubią się.
-Będzie źle? - skrzywił się.
-Idę też o zakład, że momentalnie zbrata się z piłkarzami. To te same umysły, tok myślenia i co by nie było, kraj. Moja siostra, jest zdolna do wszystkiego.
-Przerażasz mnie...
-Szczyty szaleństwa są jeszcze daleko, ich powiedzonko - dodała i weszła do hotelu.


Fernando Torres wpadł do swojego pokoju w hotelu w Austrii. Spanikowany spojrzał na leżącego na swoim łóżku Sergio Ramosa i niewiele myśląc wsunął się pod swoje łóżko.
-Co jest? - mruknął Ramos, który grał w jakąś grę na telefonie.
-Reina mnie ściga, bo zjadłem mu wszystkie truskawki - wyszeptał. - Powiedział, że jak mu ich nie oddam to Nora i Leo będą moimi jedynymi dziećmi! No, a jak mam mu je oddać? Wysrać czy wyrzygać?! - warknął.
-Hej! - do pokoju wparował Jordi Alba i usiadł na wolnym łóżku. - Już się nie mogę doczekać wyjazdu! - zatarł ręce. - Euro! W Polsce!
-I co? - nie zrozumiał Ramos.
-Nie wiesz, że Polki są najpiękniejsze na świecie? - zdziwił się.
-Najpiękniejsza na świecie jest moja Olalla, a zaraz po niej jest Norcia - odezwał się Nando. Jordi podskoczył wystraszony.
-Przyzwyczaj się młody - westchnął Ramos. - To co z tymi Polkami? Takie ładne? Cycate? - odłożył telefon, co było oznaką, że zamierza słuchać.
-Pewnie! Z tego co wyniuchałem mamy zatrzymać się w hotelu pod Gdańskiem, którego właścicielem jest przyszły teść mojej siostry ciotecznej. Tylko Angela nie jest zbyt rozrywkowym typem, czaicie? No, ale za to - uśmiechnął się szelmowsko. - Mam drugą siostrę, która będzie naszym tłumaczem.
-Tłumaczem? - zdziwili się obaj.
-Ktoś musi wam pomagać, nie? Polski to cholernie trudny język. Wiem, bo moja mama to w połowie Polka, a dziadek to Polak w stu procentach. Coś tam potrafię powiedzieć, ale niewiele.
-Hejo! - drzwi się otworzyły stanął w nich Fabregas i Pique.
-Cesc, Polki są ładne i cycate. Znajdziemy ci kogoś normalnego, bez dzieci i byłego męża - wypalił Nando. Nikt nie przejął się głosem dochodzącym spod łóżka, a po chwili blond głowa wysunęła się na światło dnia. - Bez życiowego bagażu, nie? Po co masz bawić cudze dzieci jak możesz zrobić sobie swoje?!
-Spadaj! - oburzył się Fabregas. - Kocham Daniellę!
-Słyszeliśmy, że oprócz naszego tłumacza dostaniemy jakiegoś hotelowego. Po co? - zdziwił się Pique.
-Nie wiesz kogo - uśmiechnął się szelmowsko Jordi.
-Kogo? - zaciekawił się Geri.
-Dagę - puścił mu oczko, a Cesc aż podskoczył z uciechy.
-Szczyty szaleństwa są jeszcze daleko! - zawołał się Pique.
-Nando, ona też kocha truskawki - dodał Jordi. - Zawsze potrafiła je wytrzasnąć nie wiadomo skąd, chyba samo piekło je jej dawało.
-Podzielna? - wylazł i usiadł na łóżku.
-Hiszpania to jej miłość - powiedział poważnie. - Jesteś Hiszpanem, więc się podzieli. Będzie czad! - zatarł ręce.
-Skąd ją znacie? - spytał Ramos.
-Przez niego - Gerard wskazał na Albę. - Grał kiedyś z nami w klubie, potem przeszedł do Valencii, ale ma rodzinę w Barcelonie i jak wpadał na wakacje to zazwyczaj z Dagmarą. Fajna laska - uśmiechnął się.
-Dała ci?
-Ramos, ty erotomanie! - oburzył się Fernando, a po chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem.



4 przylatują Hiszpanie, ale ja już dziś dodaję notkę :D 
Zaczynam zabawę :)
Będą się pojawiać stroje tak jak za czasów Anabelle, bo bardzo to polubiłam :p

 

4 komentarze:

  1. Czyżby Daga faktycznie była taka straszna? Dobrze tylko, że Angelica postanowiła postraszyć swojego chłopaka już po tym jak zaproponował młodszej siostrze pracę. ;D
    Pojawili się piłkarze i już leżę. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się niezła jazda! Jednak to, co pisałaś w prologu bądź wstępie (nie pamiętam) było prawdą :) Dagmara to niezłe ziółko.
    Czy znowu Torres będzie półgłupkiem? W każdym opowiadaniu musi być idiotą hehe :) Jordi zapowiada się bardzo obiecująco :)
    A tak na zakończenie... Zdjęcie Ramosa w nagłówku mnie rozwala! Uśmiech numer 5! Hahaha :D Iker - miodzio! Haha :) A czytając początek śmiałam się sama do siebie, bo ja mam jako dzwonek: "Dale Madrid Dale" :P Haha :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Animka z Ikerem - hahaha !
    Torres ty biedaku! Ale trzeba było nie zabierać truskawek, w Polsce bd mógł się nimi napchać ile wlezie :P Ale co do Cesca - święta prawda. Ramos tylko cycki... Madre mia. Zapowiada się na prawde świetnie! Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodaję do linków na http://www.all-is-full-of-love.blog.onet.pl i zapraszam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń