2. Nie wysadź hotelu w powietrze.

Wpadłam do mieszkania jak burza. Szybko się rozebrałam i stanęłam przed swoja przepastną szafą. Optymistycznie patrząc jadę do pracy, czyli dostanę strój roboczy. Bez sensu ciągnąć ze sobą swoich ubrań, po co się nadmiernie męczyć?
Wywaliłam z plecaka całą jego zawartość, czyt. papierki po batonikach, puste butelki po napojach energetyzujących, długopisy, kalendarz, portfel, słuchawki do telefonu, pomadkę, jakieś ulotki, paragony, chusteczki, gumy do żucia, piłkę do tenisa (?), sznurowadła, plastry opatrunkowe, gumkę do włosów, wsuwkę, grzebień, puder, tusz, bilet na otwarcie Stadionu Narodowego, klucze od mieszkania, notes, kastet (?), tampony, podpaskę, strój kąpielowy (nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać!), szczoteczkę do zębów, reklamówkę z Adidasa, ładowarkę do telefonu, papierosy, zapałki, zapalniczkę (brzydki nawyk, ale bywa), truskawkę (cud, że się nie zdusiła) i paszport. Mój plecak to plecak typowego włóczykija. Babcia się śmieje, że wyglądam jakbym miała zaraz wsiąść w pociąg, samolot czy autobus i pojechać na koniec świata. A kto mnie tam wie, czy jak rano wyjdę do pracy to wieczorem nie zamarzy mi się odwiedzić rodziców w Krakowie, albo ciotki w Barcelonie? Nikt tego nie wie, nawet ja!
-Słonko, co robisz? - do pokoju zajrzała moja babcia Nuria.
-Pakuję się - odpowiedziałam po hiszpańsku. - Dostałam robotę - nałożyłam jasne jeansy i białą bluzkę. - Jadę na Euro - puściłam jej oczko.
-Nie wylosowałaś biletów - odezwał się od progu dziadek.
-Zadzwonił do mnie zacny chłopak naszej nieskazitelnej Angeliki i zaproponował mi posadę tłumacza. No, że niby trenowałam w Hiszpanii i takie tam - machnęłam ręką i usiadłam na łóżku, żeby zawiązać buty.
-Angelka się na to zgodziła? - babcia usiadła obok mnie i zaczęła wkładać wszystko do plecaka, pomijając oczywiście papierki, butelki i te wszystkie inne śmieci.
-Nie wygląda na to, ale pokazanie się z jak najlepszej strony handlowej wygrało z miłością Filipka - zaśmiałam się i założyłam na rękę zegarek. - Tak czy siak, jadę na Euro.
-Ucałuj od nas Jordiego - poprosił dziadek.
-I uważaj na siebie - dodała babcia.
-Nuria - dziadek spojrzał na nią pobłażliwie. - Nie pozabijaj ich - zwrócił się do mnie.
-Nie wysadź hotelu w powietrze. Widziałam to gmaszysko i to bynajmniej nie jest drewniany domek z koloni w Sabadell - wzdrygnęła się.
-Spoko, nie mam już dwunastu lat i Jordi nie jest w stanie tak łatwo mnie podpuścić - prychnęłam i zarzuciłam na ramię bluzę. Do torby wpakowałam kilka par majtek i staników. Po namyśle upchnęłam koszulkę reprezentacji Hiszpanii i zamknęłam plecak. - Dam sobie radę.
-Może dzięki nim znowu poczujesz hiszpańską magię? - wyszeptała mi babcia do ucha, gdy mocno mnie uścisnęła. - Może zechcesz wrócić?
-A może się zakochasz? - dodał dziadek i mocno nas uścisnął. - Wiesz, wnusiu, Hiszpanie są fajni do kochania - cmoknął babcię w czoło.
-Maks! - fuknęła.
-Będzie dobrze - uśmiechnęłam. - I wiecie, co? - wyszczerzyłam się zadowolona.
-Szczyty szaleństwa są jeszcze daleko - powtórzyli jak echo.




Angelika siedziała w hotelowym holu i z napięciem wpatrywała się w drzwi wejściowe. Czuła, że pojawienie się Dagmary będzie jak zwykle... niezapominanie?
-Tello, bujaj dupę! - usłyszała znajomy głos mówiący standardowo po hiszpańsku (częściej słyszała jak Dagmara mówi w ojczystym języku ich babki niż polskim) i drzwi się otworzyły. - Bujaj, powiedziałam chyba wyraźnie, że nie mam zamiaru jechać z wami na żadną pierdoloną olimpiadę!... Nie, nie, nie... Mam to powiedzieć po katalońsku?... Przepadłam, stary... Jestem w czarnej dziurze... Marc? Bartra, czemu wtykasz swojego nochala w moją rozmowę z Tello? Pozwolił ci ktoś, małpo zielona?... A tak, na marginesie, słyszycie mnie obaj?... Barca ma pedalskie stroje na nowy sezon! Ha!... No, jeszcze te domowe jakoś przejdą, ale te sraczkopomarańczowe? Boże!!! - zapiszczała. - Uchroń me oczęta!... Chłopaki... - zatrzymała się nagle i niby patrzyła na siostrę, ale jej nie widziała. - Kurczaki, stęskniłam się za wami od maja... - mruknęła, a Angelika zacisnęła pięści. Już wie, gdzie jej siostrzyczka była na majowy weekend, że nie mogła przyjechać do dziadków do Zakopanego. Ona powiedziała Filipowi, że to ważne rodzinne spotkanie, a Daga pojechała do kumpli! - Ej, może wpadniecie na kilka dni do Gdańska? Pochwalę się, będę tłumaczem hiszpańskich piłkarzy, a poza tym mam urodziny! Vazquez tyle razy powtarzał, że dwadzieścia to magiczna liczba!... Tak, wiem, że chciał, żebym mu kupiła wtedy tort, ale to nic!... Dwadzieścia to dwadzieścia, nie będę już nastolatką! - przestała się uśmiechać i zauważyła siostrę. - Dajcie znać - warknęła. - Buziaczki - rozłączyła się.
-Cześć - Angelika wstała i stanęła naprzeciwko siostry. Były identyczne z wyglądu. Ta sama budowa, oczy, włosy... Tylko ciało Dagmary było bardziej wysportowane (miała kilka tatuaży, ale Angela o tym nie wiedziała), nogi trochę krzywe od gry w piłkę i oczy... ten sam odcień tęczówek, ale błysk w oku Dagmary... Angelika od razu się odsunęła.
-Hej - wsadziła ręce do kieszeni spodni. - Mam nadzieje, że wszystko aktualnie.
-Pewnie, że tak! - zawołał Filip i do nich poszedł. - Cześć! Miło mi poznać!
-Siemka - uśmiechnęła się.
-Zaprowadzę cię do pokoju, będzie obok pokojów piłkarzy, żeby w razie czego mogli się do ciebie zwrócić.
-Super - pokiwała głową.
-Gdzie jest twój bagaż? - rozejrzał się.
-Nie mam - wzruszyła ramionami. - Przyjechałam w tym co mam. Kiedy zjawią się piłkarze?
-Na dniach. Chodź - wskazał jej drogę.
Angelika udała się do ich wspólnego pokoju i usiadła na łóżku.
-Fajna ta twoja siostra - powiedział Filip, gdy tylko wszedł. Zamknął drzwi i opadł na łóżko obok niej.
-Każdy tak mówi - burknęła.
-Skarbie, co jest? - usiadł i przytulił ją do siebie.
-To już nie jest moja Dagmara... - szepnęła. - Dziś się dowiedziałam, gdzie była na majówce.
-Gdzie?
-W Hiszpanii! Nie rozumiem jak mogłam na to wcześniej nie wpaść?! - zacisnęła pieści. - Pewnie na Wielkanoc, ferie, i wszystkie inne okazje też tam była! A babcia Nuria tak przeżywała, że Daga straciła hiszpańską magię, bo wróciła do Polski. A tu jednak nie! Odkąd wyjechała już nie jest jak kiedyś. Mówiła co w szkole, że trenuje, ale nawet słowem nie powiedziała o chłopaku, kolegach, znajomych... Nic... Przypadkiem dowiedziałam się, że ktoś był.
-Przecież to nic nadzwyczajnego - pocałował ją w ramię.
-Piłkarz... Dla, którego przestała palić, rozumiesz? Kopciła odkąd skończyłyśmy piętnaście lat! Pojechała do Barcelony i przestała! Od matury znowu widzę jak ciągnie się za nią dymek!
-I co?
-Powiedziała mi kiedyś, że jak spotka TEGO odpowiedniego to przestanie i przestała.
-Może to kwestia tego, że doszła do wniosku, że piłka jest ważniejsza?
-Filip - spojrzała na niego z politowaniem. - Piłka i palenie w jej przypadku nie ma żadnego związku. Zakochała się i to na zabój. Ona, która mówiła, że miłość nie istnieje! To moja bliźniaczka, a więcej wiem o młodszych braciach niż o niej. Jestem zmęczona - wstała i poszła do łazienki.

 

David Villa usiadł na łóżku Fernando i skrzywił się delikatnie. Torres razem z Reiną zajadali się truskawkami i oglądali jakieś romansidło.
-Rzuci go, co? - wyszeptał Pepe.
-Nie wiem - wzruszył ramionami Nando. - Czego mielisz tym jęzorem i wydłużasz drogę naszych owoców bogów do paszczy?
-Szkoda ci? - fuknął.
-Szkoda! Bo je miętosisz w łapskach, potem puszczasz i bierzesz nowe, soczyste, a mnie zostają te fluki! - oburzył się i nagle spojrzał na bruneta. - Ej, Guaje? Jedziesz z nami na Euro? - spytał i jednocześnie strzelił po łapach Reinę. - Gorzej niż Nora - dodał i pokręcił głową.
-Chciałabym... - mruknął David.
-To chodź! Stary, bez ciebie to nie to samo! - powiedział Pepe. - Poświrujemy, skopiemy innym tyłki, pokażemy klasę!
-Villa, chcesz tego - westchnął Nando i rzucił w niego truskawką. Pech chciał, że była to jedna z tych "wymiętoszonych" przez Reinę. Owoc rozpłaszczył się na czole bruneta i zostawił czerwoną plamę. David się wyprostował, a Nando gotów był w każdej chwili brać nogi za pas.
-Chcę! - powiedział pewnie. - Ktoś musi nad wami czuwać - powiedział poważnie. Fernando zrobił wielkie oczy i spojrzał na Reinę, który wyglądał identycznie. Po chwili wszyscy trzej zwijali się ze śmiechu.
-A to dobre! - rechotał Torres. - Udał ci się żart, Guaje.



Wyszłam na balkon i wyciągnęłam paczkę papierosów. Zapaliłam jednego i mocno się zaciągnęłam. Brakowało mi w moim życiu Hiszpanii. Kochałam Polskę, rodziców, dziadków, rodzeństwo, ale babcia Nuria zaszczepiła we mnie taką tęsknotę za Hiszpanią, że nie potrafiłam jej zwalczyć. Czasem, gdy potykam na ulicach Warszawy Hiszpana to tak jakbym spotkała rodaka, a sama była na emigracji. Bez sensu, bo jak byłam w Hiszpanii to czasami miałam tak z Polakami. Tylko zaznaczam, czasami! Przez prawie dwa lata w Barcelonie czułam się jak puzzel we właściwym miejscu układanki. Grałam w piłkę, miałam przyjaciół, wszyscy wokoło mówili po hiszpańsku, a dzięki kumplom nauczyłam się katalońskiego. A teraz wylądowałam jako tłumacz Hiszpanów. Zastanawiałam się kogo mogę znać z tej reprezentacji i do głowy przychodził mi jedynie Pique, którego poznałam dzięki Bartrze (jego znam dzięki Tello i Vazquezowi, a ich ze szkoły i Espanyolu), znam też Xaviego i Iniestę, ale przy Bartrze nigdy nie miałam śmiałości się do nich odezwać. Ja? Głupie dzieciątko, które nieśmiało smyra piłkę przy takich bogach? Busquets to swój ziom. Ja się śmieję z jego zębów, on mi wypomina, że jestem krasnalem. Nie śmiem zapomnieć o moim cudownym bracie ciotecznym Jordim Albie. Dzięki niemu znam się z Matą i Silvą (och, nie jedno piwo się wypiło i nie jeden mecz obejrzało!). Jakby nie było, kilku piłkarzy to już ziomy. Resztę dopiero przylukam.
Wyjęłam telefon i włączyłam sobie pewne zdjęcie. Przejechałam palcem po ekranie i westchnęłam. Ponad rok a ja nadal pamiętam smak ust, zapach i dotyk dłoni... Żaden facet nie mógł tego co on... Był pierwszym i chciałam, żeby był ostatni, ale jakoś nie wyszło. Ot, zaczęło się psuć, gorzej mi się grało, potem przyszła kontuzja, miałam dość kłótni i się skończyło. Wróciłam do Polski, ale brakowało mi Barcelony jak powietrza. Jednak jak się okazało, można żyć bez niego. Ba, można nawet z miłości wejść w przyjaźń.



 "Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza!"

Miłość 
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska


Chciałam wrócić na Onet, bardzo się ucieszyłam jak Moniika mi zakomunikowała, że wszystko działa normalnie, ale... u mnie jednak nie działa. Notę na wakacje dodałam bez problemu, ale co z tego jak po każdym odświeżeniu strony szablon wygląda jak chce? 
Rozumiem, że blogspot nie przypadł Wam do gustu, ale ostatnimi czasów próbuję oszczędzić sobie nerwów. Mam iść dość na uczelni ;)
Buziaczki i miłego czytania!

11 komentarzy:

  1. No fajnie, fajnie! Nie mogę się doczekać pierwszego spotkania z piłkarzami :)
    Pozdrawiam.

    No i tak jest z tym Onetem. Ale na szczęście problemy z szablonem to jedyne problemy onetu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to. Nawet bardo xD Ciekawa jestem, co to z tej jej pracy wyniknie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. :3 Już się boję momentu, w którym Dagmara spotka się z Hiszpanami. Czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Blogspot lepiej współpracuje z komórkami ;) Opowiadanie świetne, nie mogę doczekać się nowego rozdziału. Zapraszam też do mnie ; http://juanita-guardiola-serra.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dagmara to taka przebojowa dziewczyna, kompletne przeciwieństwo swojej siostry bliźniaczki :) Zaczyna się bardzo tajemniczo, ale mam nadzieję, że Daga niedługo pokaże prawidziwy pazur.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odcinek bardzo mi się spodobał :) Ciekawe jak będzie wyglądać pierwsze spotkanie Dagmary i Hiszpanów. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że po dzisiejszym meczu będzie coś nowego. Myślę, że po spotkaniu z hiszpanami zacznie się prawdziwa akcja :D I chyba już wiem jaka będzie rola Alvaro.
    Nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  8. jeej ! Rozdział po prostu cudowny. Nie mogę doczekać się rozwinięcia akcji. Wstawiaj rozdziały jak najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ohh nie mogę się doczekać nowości! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Już lubię Dagę. Jest taka hiszpańska, na maksa. I zna piłkarzy. Coś czuję, że niezła zabawa na Euro gwarantowana! Intryguje mnie tylko ten były chłopak...
    Dawaj następny odcinek, bo jutro już koniec mistrzostw! ;p Czekam na kolejne rozdziały, jak możesz to informuj mnie o nowościach na tu-eres-mi-tesoro na GG (24770448)

    OdpowiedzUsuń
  11. mm.. koniec Euro 2012, Hiszpanie wygrali (♥) a ja dalej czekam na trzeci rozdział.... ;))

    OdpowiedzUsuń